Dzieci kosztują. Wydatki związane z posiadaniem potomstwa są jednym z najczęściej wymienianych powodów świadomego odraczania rodzicielstwa lub ograniczenia liczby dzieci. Ci, którzy mają za sobą doświadczenie deprywacji snu i nieustannej troski, są już tego świadomi i ostrożniej podejmują decyzję o powiększeniu rodziny. Z prostej matematyki wynika, że dotychczasowy dochód dzielony jest na większa liczbę osób. W konsekwencji oznacza to, że każdy członek gospodarstwa domowego dostanie mniejszy niż dotychczas „kawałek tortu”. Sam „tort” będzie też być może skromniejszy – w końcu ogólny zakres życiowych obowiązków rośnie również kosztem pracy zawodowej. Jaka liczba dzieci jest ekonomicznie bezpieczna?
Częściowej odpowiedzi na to pytanie udzielają dane Eurostatu z 2012 roku. Poniższy wykres przestawia odsetek gospodarstw domowych zagrożonych ubóstwem w zależności od liczby posiadanych dzieci w krajach UE. Zainteresowało mnie, jak różnią się szanse wpadnięcia do tej kategorii, gdy gospodarstwo domowe składa się z dwójki osób dorosłych i jednego dziecka (turkusowy słupek), dwojga dzieci (żółty słupek) i trojga lub więcej (ciemnoszary słupek). Zgodnie z definicją Eurostatu do kategorii zagrożonej ubóstwem zaliczają się osoby osiągające 60% mediany dochodu w danym kraju po uwzględnieniu dodatków z pomocy społecznej.
Z danych wynika, że pierwsze dziecko w niewielkim stopniu naraża europejskie gospodarstwa domowe na pogorszenie kondycji finansowej, choć istnieją spore różnice między krajami. Najbezpieczniej mogą czuć się mieszkańcy bogatych krajach północnej Europy. Przykładowo w Danii tylko 4% gospodarstw typu 2+1 narażonych jest na ubóstwo. Podobnie w Norwegii, Holandii, czy Islandii. Posiadanie jednego dziecka staje bardziej ryzykownym „biznesem” w krajach, które mocniej odczuły kryzys gospodarczy – w Hiszpanii czy Grecji 1/5 takich rodzin zagrożona jest biedą. W Polsce problemem tym zagrożonych jest ponad 1/10 rodzin.
Decyzję o posiadaniu drugiego dziecka powinni szczególnie rozważyć mieszkańcy Włoch i Rumunii. W ich przypadku kolejne dziecko dość istotnie zwiększa ryzyko ubóstwa, odpowiednio o 44% i 45%.
Największe ryzyko popadnięcia w biedę mają jednak gospodarstwa z trojgiem i większą liczbą dzieci. W każdym kraju rodziny wielodzietne są bardziej zagrożone marginalizacją niż rodziny 2+2. W Polsce problemem tym dotkniętych jest 36% rodzin – sporo na tle Europy. Znacznie większe ryzyko popadnięcia w ubóstwo mają jednak mieszkańcy Bułgarii czy Rumunii, gdzie dotyczy to ponad 61% gospodarstw domowych. Decyzja o posiadaniu trzeciego dziecka może zagrozić poziomowi życia również Norwegów czy Duńczyków, ale tam dotyczyć to będzie mniej niż 1/10 wielodzietnych rodzin.
Zestawienie tych odsetków ze wskaźnikiem dzietności (liczbą urodzonych dzieci przypadających na jedną kobietę w wieku rozrodczym) potwierdza też, że w krajach, gdzie rodzi się mniej dzieci, jest najwyższy odsetek rodzin zagrożonych ubóstwem. Zależność ta jest silniejsza w odniesieniu do rodzin wielodzietnych (między innymi przez dwa outliery – Rumunię i Bułgarię, które „ciągną” w górę niebieską linię regresji). Perspektywa życia w biedzie okazuje się być całkiem skutecznym środkiem antykoncepcyjnym.
Wnioski dotyczące skali zagrożenia ubóstwem mogą oczywiście zależeć od liczby dzieci, dzietności w danym kraju i jego dochodu. Ale w dużej mierze mogą zależeć od dystrybucji dochodów. Załóżmy, że mediana dochodu na gospodarstwo domowe (rodzinę) jest 1000. Ale 50% zarabia 900, a 50% zarabia 1100. Zatem 60% mediany, to 540, czyli (wniosek) w tym kraju żadne gospodarstwo nie byłoby zagrożone ubóstwem. Inny kraj: 50% zarabia 500 i 50% zarabia 1500. Mediana 1000. 60% próg – 540, a więc (wniosek) – 50% gospodarstw jest zagrożonych ubóstwem. Jak widać – a to tylko przykład formalny – wskaźnik zagrożonych ubóstwem zależy od definicji arbitralnej bariery 60% mediany i rozkładu. I może przyjmować wartości od 0% do 50%. Przy przyjęciu dowolnej bariery ubóstwa (60%, 50%, a może 20% mediany?) można wyprowadzić ogólną zależność:
biedniejszy kraj->większa dzietność->większe zróżnicowanie dochodowe ==> większa skala zagrożenia ubóstwem;
bogatszy kraj -> mniejsza dzietność->mniejsze zróżnicowanie dochodów [np. polityka podatkowa] ==> mniejsza skala zagrożenia ubóstwem.
Ale dane pokazują, że im większa dzietność, tym mniejsza skala zagrożenia ubóstwem. A to by oznaczało, że w krajach, gdzie jest większa dzietność, tym mamy do czynienia z mniejszym zróżnicowaniem dochodów, a w konsekwencji z mniejszym zagrożeniem ubóstwem. Albo inaczej: mniejsza dzietność, tym większa indywidualna konkurencja o dochody, większe zróżnicowanie i w konsekwencji większe zagrożenia ubóstwem. Słowem w krajach gdzie jest większa dzietność musi być prowadzona bardziej egalitarna polityka dochodowa, a więc zmniejsza się zróżnicowanie dochodów (większe skupienie w okolicach mediany) i tym samym mniejsze zagrożenie ubóstwem. Rzecz wymaga oczywiście analizy, Ale przyjrzyjmy się danym: Norwegia, Germany, Cyprus, Belgia, Słowenia, Szwecja – to kraje bogate, o mniejszej dzietności, o mniejszym zróżnicowaniu dochodów (polityka podatkowa) i… w tych krajach zagrożenie ubóstwem rodziny z 1 jednym dzieckiem jest większe niż rodziny z 2 dzieci!!! Paradoks? W każdym razie statystyczny związek między liczbą dzieci (dzietnością) a ubóstwem nie jest tak klarowny.